Forum Forum Publicznego Gimnazjum w Przysusze Strona Główna
Miłość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Publicznego Gimnazjum w Przysusze Strona Główna -> Hyde Park
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bedni
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 1166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam to wiedzieć? :D

PostWysłany: Wto 22:31, 10 Lip 2007    Temat postu:

No wtedy to Twója sprawa, a jak masz zamiar walić niemca po hełmie(takiej nazwy jeszcze nie znałem) w miejscu publicznym to już jest nie na miejscu, a czy zboczone to każdy ma inne kryteria. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Janek
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przysucha

PostWysłany: Wto 22:35, 10 Lip 2007    Temat postu:

onanizowanie sie nie jest zboczone, jest za to przyjemne i nie potrzeba w sumie nic zeby to robic, pewnie zaraz powiecie ze jest ono niegodne i egoistyczne, a co niby sex jest godny? tak jakby wszyscy uprawiali go w obawie o wyginiecie rodzaju ludzkiego Rolling Eyes sex dla samego sexu moze byc nawet mneij godny niz masturbacja bo masturbuje sie sam a do sexu potrzebny jest ktos jeszcze i nie zawsze wiemy czy ta druga osoba robi to z tego samego powodu co my czy moze ja krzywdzimy. wiec cieszmy sie orgazmem jesli nie ma z kim to mozna sie nim rozkoszowac samemu carpe diem czyz nie? horacy pewnie tez walil gruche. jesli masturbacja jest zboczona to wszyscy faceci sa cholernie zboczeni (chociaz i tak podobno sa:D)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DonRzędziano
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 1449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Wto 22:41, 10 Lip 2007    Temat postu:

ja nie Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pakosz
Mastah
Mastah



Dołączył: 10 Lis 2006
Posty: 285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Wto 22:42, 10 Lip 2007    Temat postu:

A ja tak Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bedni
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 1166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam to wiedzieć? :D

PostWysłany: Wto 23:08, 10 Lip 2007    Temat postu:

Z miłości na masturbacje Very Happy

Zgadzam się, że seks w każdej odmianie to coś normalnego i nie ma się czego wstydzić. Każdy(no prawie) będzie seks uprawiał i lepiej wiedzieć więcej na ten temat niż wstydzić się pytać, a potem mieć kłopot yes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DonRzędziano
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 1449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Śro 10:42, 11 Lip 2007    Temat postu:

po co seks jak i tak dzieci sie w kapuscie znajduje Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sygi
Administrator
Administrator



Dołączył: 08 Lis 2006
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 10:46, 11 Lip 2007    Temat postu:

Bo wtedy sie endorfiny wydzielaja, ktore wplywaja na poczucie przyjemnosci Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DonRzędziano
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 1449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Śro 11:47, 11 Lip 2007    Temat postu:

a ja lubie jesc kapuste i tez sprawia mi to przyjemnosc, to po co seks ? Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Janek
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przysucha

PostWysłany: Śro 13:57, 11 Lip 2007    Temat postu:

no nie wiem sprobuj sexu moze bedzie przyjemniejszy niz jedzenie kapusty Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tyś ;] ka
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 14:32, 11 Lip 2007    Temat postu:

po przeczytaniu Waszych postów stwierdzam jedno: sprawdza się to, że chłopak myśli tylko o jednym.. Mruga

i jeszcze: miłość do gwiazd.. takie coś wg mnie nie istnieje. to chyba jakieś uwielbienie do kogoś, kto według nas jest idealnym człowiekiem...

@Pikachu
czy to coś złego jak człowiek jest zakochany? Zdziwiony

@Bedni
to jaką wiarę wyznaję to tylko i wyłącznie moja sprawa. Wesoly

Bo miłość mój drogi to:
To chcieć czynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go,
to uwolnić go z jego więzów, jeśli pozostawał więźniem,
Aby on także mógł powiedzieć: "kocham ciebie",
nie będąc do tego zmuszonym nieposkromionymi pragnieniami.
Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie
bramy swego tajemniczego ogrodu, po drugiej
stronie okrężnych dróg, kwiatów i owoców
zrywanych na skarpie,
Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić: to
"ty", moje kochanie, ty jesteś moją jedyną...
Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej
osoby nawet z pominięciem siebie, to czynić
wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się
Stając się z każdym dniem człowiekiem jakim
być powinna a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować
według swoich marzeń.
Kochać to ofiarować swoje ciało, a nie zabierać
ciała drugiej osoby, lecz przyjąć je gdy daje siebie,
To skoncentrować siebie i wzbogacić, aby
ofiarować ukochanej całe swoje życie skupione w
ramionach twojego "ja", co znaczy więcej niż
tysiące pieszczot i szalonych uścisków,
Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie, nawet
jeśli ona przez moment się wzbrania
To dawać nie licząc tego, co inny ci daje,
płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu.
Największa miłość wreszcie to przebaczyć, gdy
ukochana niestety odchodzi, usiłując oddać
innym to, co przyrzekła tobie.
Kochać to zastawić stół, aby przy nim zasiadł twój
gość i nie sądzić, że możesz obejść się bez niego,
Ponieważ pozbawiony żywności, jaką on ci przynosi,
na twoje świąteczne przyjęcie nie postawisz
dań królewskich lecz tylko suchy chleb biedaka.
Kochać to wierzyć drugiej osobie i ufać jej,
wierzyćs w jej ukryte siły, w życie które posiada,
jakiekolwiek byłyby kamienie do usunięcia dla
wyrównania drogi.
To zdecydować się rozsądnie i odważnie wyruszyć na
drogi czasu, nie na sto, tysiąc czy dziesięć
tysięcy dni, ale na pielgrzymkę, która się nie skończy,
bo jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE.
Powinienem ci to powiedzieć, aby oczyścić twe
marzenia, że kochać to zgodzić się na cierpienie,
śmierć sobie samemu, aby żyć i ożywiać,
Ponieważ tylko ten, kto może bez bólu zapomnieć
o sobie dla drugiego, może wyrzec się życia dla
siebie tak, żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego.
Kochać wreszcie to jest to wszystko, o czym
powiedziano i jeszcze więcej,
Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ,
to pozwolić się kochać, być przejrzystym
wobec tej MIŁOŚĆI, która zawszę w porę.
To jest, o wzniosła Przygodo, pozwolić Bogu
kochać tego, którego ty w sposób wolny
decydujesz się kochać!

znalazłam to całkiem niedawno, ale naprawde jest bardzo ciekawe...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bedni
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 1166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam to wiedzieć? :D

PostWysłany: Śro 14:49, 11 Lip 2007    Temat postu:

Tyś ka napisał:

@Bedni
to jaką wiarę wyznaję to tylko i wyłącznie moja sprawa. Wesoly


Czytanie ze zrozumieniem się kłania Wink

A ten tekst bardzo odkrywczy jest, takie nowe spojrzenie na miłość daje yes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tyś ;] ka
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 14:52, 11 Lip 2007    Temat postu:

no na pewno nie odkrywczy ale potwierdzenie tego co wcześniej tu pisaliście.

sory nie doczytałam.. jestem 'popęda' jak to mówi babcia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Janek
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przysucha

PostWysłany: Pią 23:32, 13 Lip 2007    Temat postu:

widze ze temat troche wygasa a podobno o milosci mozna pisac bez konca:) postanowilem zamiescic opowiadanie marka hłaski "najswietsze slowa naszego zycia". z racji tego ze jest dosyc dlugie nie oczekuje ze wszyscy przeczytaja ale w koncu sa wakacje i niektorym sie moze nudzic..Wesoly co do samego opowiadania no coz do mnie przemowilo bardzo doglebnie, nie jest ono tanim kiczem jak jakies filmy pokroju "dlaczego nie", czytajac je bedziecie milczec, a Wasze suche oczy beda Was bardziej bolec, niz gdybyscie wylali po wiadrze lez. kicze maja to do siebie, ze powoduja dzialanie gruczolow sluzowych. Wielkie ludzkie dramaty maja to do siebie, ze powoduja zamieranie serca i skurcz krtani. zachecam do czytania i dalszej dyskusji w tym niezwykle interesujacym temacie:)

Obudzili się o świcie tak mocno przytuleni do siebie, iż pierwszym uczuciem , jakiego doznali, byłozdziwienie, że całą noc spali twardym i zdrowym snem, w którym nie przeszkadzała im bliskość. Chłopak poruszył się i podniósł na łokciu; patrzył przez chwilę na dziewczynę gorącymi oczyma, potem rzekł:

- Powiedz coś głośno, jeśli to wszystko naprawdę.

Dziewczyna roześmiała się. Objęła jego głowę nagimi ramionami i przytuliła go do siebie; była ciepła jak chleb. Przez chwilę słuchał twardego bicia jej serca, potem ona rzekła bardzo cicho:

-Myślisz, że to sen.

-Nic nie wiem - rzekł. - Ty nie wiesz, ile razy przez całą noc byłaś ze mną, mówiłaś do mnie, śmiałaś się do mnie; wyznawałaś mi takie rzeczy, o których marzyłem, a kiedy przychodziło rano i budziłem się, widziałem obok siebie puste miejsce. - Dotknął ręką jej twarzy i powiedział: - Kto wie?

- Ciągle myślisz, że to sen?

- Mówię ci: kto wie?

Popatrzyła na niego zmrużonymi oczyma. Wiedział, że chce mu coś powiedzieć i waha się. W nagłym strachu ścisnął jej rękę. Wtedy odezwała się:

- Więc wiesz, co zrób? Wstań i podejdź do lustra.

- Po co?

-Wstań, mówię ci.

Chłopak wstał. Podszedł do okna i odsunął firankę; dzień był jasny i czysty, dachy lśniły rosą; godzina była wczesna - zgrzytały dopiero pierwsze tramwaje. Chwilę patrzył w pustą ulicę, potem rzekł:

- Trochę się boję.

Wyskoczyła z łóżka; wzięła go za rękę i pociągnęła do lustra.

- Wierzysz teraz? - zapytała. - Sny gryzą duszę, ale nie szyję, mój drogi.

- Nie żałujesz tego?

- Czego?

- Nocy.

- Gdybym żałowała, nie wyglądałbyś tak, jak wyglądasz. Czy myślisz, że można kogoś tak kochać, jeśli się go nie pragnie?

- Myślałaś o mnie przedtem?

- Często.

- Chciałaś tego?

- Na pewno tak samo jak ty.

Uśmiechnął się gorzko.

- Skąd wiesz - rzekł - jak ja ciebie pragnąłem?

- O, wiem. Ja też muszę jakoś owinąć szyję, żeby ludzie nie zobaczyli.

Ogarnęło go straszne, żałosne wzruszenie - prawie żal.

- Tyle czasu - wybełkotał - czekałem na to wszystko, marzyłem... Aż strach pomyśleć, że to wszystko już się stało.

Podszedł do okna i znów spojrzał w ulicę. Nie chciał mówić, bał się słów. Z domów wychodzili do pracy pierwsi ludzie; znał ich wszystkich, była to mała piaszczysta uliczka - na takiej ulicy ludzie do dziś wzajemnie znają swoje sny. Wypełniony dziwnym, ciężkim uczuciem szczęścia, w które nie mógł jeszcze do tej chwili uwierzyć, milczał. Odwrócił się dopiero na dźwięk jej głosu. Stała za nim i dotykając twarzą jego pleców, mówiła:

- Pachniesz mlekiem jak mały piesek, tak śmiesznie. I oczy masz dziwne... - Wzięła w ręce jego twarz i powiedziała: - Naprawdę jesteś małym pieskiem. Żeby tak mogło zostać na zawsze. Z żadnym mężczyzną nie byłam tak szczęśliwa. Z nikim nie było mi tak dobrze jak z tobą. Przysięgam ci, nie śniło mi się nawet, że będę kiedyś taka szczęśliwa.

- Było ci dobrze? - zapytał czując, że serce z przerażenia podeszło mu aż do gardła.

- Och, nie pytaj - powiedziała. - Teraz mnie się zaczyna zdawać, że to wszystko jest po prostu złym snem.

- Złym?

- Bo żal tylko dobrych snów, kiedy one się kończą.

- Powiem ci, co masz zrobić.

- Podejść do lustra?

- Właśnie.

Roześmiali się oboje. Chłopak powiedział:

- Muszę już lecieć do roboty.

- Zjedz śniadanie.

- Nie mogę - rzekł i pokręcił ze smutkiem głową. - Ty wiesz, jak to jest, kiedy się człowiek spóźnia do roboty.

- Poczekaj, naszykuję ci coś, to weźmiesz z sobą.

Począł się ubierać; nie śmiał przy tym dotknąć własnego ciała. Czuł ją ciągle przy sobie; aż po czubki włosów wypełniony był owym dziwnym, cięższym od ołowiu, boleśniejszym od męki umierania, słodszym od najpiękniejszych wierszy uczuciem, jakie daje noc z kimś, na kogo czekało się przez tysiąc chwil, kogo pragnęło się przez wiele bezsennych nocy, kogo widziało się w każdej na ulicy spotkanej twarzy, kogo oczekiwało się przy każdym pukaniu do własnych drzwi; przez kogo nienawidziło się nieba, ziemi i ludzi; i przez kogo kochało się wszystko.

- Kiedy przyjdziesz? - spytała dziewczyna.

- Wieczorem. Będziesz czekać?

- Po co pytasz?

- Ciągle się boję.

- Przyjdę pierwsza do domu.

- Zaświeć światło, odsuń firankę i czekaj na mnie.

- Zaświecę światło, odsunę firankę i będę czekać na ciebie. A teraz powiem ci coś: nie będziemy się żegnać.

- Dlaczego?

- Nie chcę się z tobą rozstawać ani na moment.

Zamknął za sobą drzwi i zbiegł jak burza po schodach. Na ulicy zachłysnął się świeżym powietrzem. "Aaaa" - mruknął. Podniósł głowę do góry i machnął ręką. Potem ruszył szybko naprzód; do pracy miał spory kawałek drogi, a że było późno, musiał się śpieszyć. Przed jednym z domów przystanął i krzyknął:

- Heniek, chodź no tutaj, chodź no! - A że jak każdy warszawski cwaniaczek mówił jakby bez zębów, więc brzmiało to: "Enek, ono tutaj, ono!"

Wyszedł Heniek; był niski i krępy, twarz miał dobroduszną i szeroką. Ubrany był tak jak i chłopak - w czarny monterski kombinezon; kolorową koszulę rozpiętą miał na twardej szyi.

- Sie masz - powiedział. - Leciem, leciem. Wskoczymy jeszcze po Malinowszczaka i po pana Ceńka. Leciem, leciem. Już się w tym miesiącu dwa razy spóźniłem do roboty.

Szli szybko. Słońce stało już wysoko na niebie; drzewa, dachy, liście i trawa szybko obsychały z rosy. Ulicą szły kobiety; miały włosy w nieładzie, palta narzucone pośpiesznie na szlafroki, w rękach trzymały butelki, garnczki i dzbanki na mleko. Heniek powiedział:

- Wpadnij do nas dziś wieczór. Fanfan przyniesie adapter. Będzie flaszka.

- Nie mogę dziś wieczór - powiedział chłopak. - Dziś wieczór jestem zajęty.

- Będziesz u Baśki?

- Nie twoja głowa.

- Ach, Boże - powiedział marzycielsko Heniek. - Jaka to kochana dziewczyna. Ach, Boże, jak ja ją kochałem. Ona zawsze do mnie mówiła: "Ty pachniesz mleczkiem jak mały kotek".

- Kłamiesz, chamie!

- Żebym ja tak szczęście w życiu miał, widzisz! Ty przecież wiesz, że ja nigdy nie zasuwam satyry. Ona mówiła, że jestem podobny do małego, puszystego pieska. Spokojna twoja czaszka: ona starsza kurwa jak my złodzieje. Ach, Boże, jak ja ją kochałem! I rzuciła mnie.

- Nie mogła do ciebie tak mówić.

- Nie?

- Nie. A bo co?

- Poczekaj.

Stanęli przed jakimś domem. Heniek krzyknął:

- Malinowski, wychodź!

Malinowski wyszedł. Był to młody człowiek pełen werwy i gracji; nie trzeba dodawać, że jak wszyscy chłopcy czesał się na Fanfana, a że miał najładniejsze włosy, jemu to właśnie przypadł ów zaszczytny przydomek.

- Sie masz - powiedział Fanfan.

- Fanfan - rzekł Heniek. - Powiedz jemu, co ci mówiła Baśka, jak ci robiła fleta.

- Późno - powiedział Fanfan. - Mnie powiedzieli, że jak się jeszcze raz spóźnię, to podadzą mnie pod sprawę. Zawsze człowiek się późno kładzie i to wszystko z tego. Baśka to porządna dziewczyna, Heniek. Ja na nią nie dam złego słowa powiedzieć.

Heniek się zniecierpliwił.

- To nie o to chodzi - powiedział z zadyszką; szli szybko, a on miał najkrótsze nogi. - Czy ja ci mówię, żebyś na nią złe słowo powiedział? I ty wiesz, dlaczego ona mnie rzuciła. Ale ona tak zawsze pięknie mówiła.

Fanfan poczochrał czuprynę i rzekł:

- Ty jesteś moim małym, miodowym niedźwiadkiem.

- A o piesku?

- Pewnie, że był piesek - powiedział Fanfan. - Ona mówiła, że pachnę jak piesek, jak mały piesek. - Zwrócił się do chłopaka: - Ty, przyskocz do Heńka dziś wieczór. Pożyczę od szwagra adapter.

- Nie mogę - powiedział cicho chłopak. - Jestem zajęty dziś wieczór.

- Idzie pan Ceniek - powiedział Fanfan i krzyknął: - Panie Ceńku, poczekaj pan moment!

Pan Ceniek, mężczyzna idący przed nimi, zatrzymał się. Twarz miał kompletnie przepitą, oczy - krwawe.

- Sie masz - powiedział prztykając palcem w daszek czapki.

- Sie masz.

- Sie masz.

- O, Boże najdroższy - powiedział ochryple pan Ceniek. - Jak mnie strasznie pali. Żeby można było gdzie kupić piwa.

- Późno już. I tak będziemy jechać na cyckach. O tej porze tłok jak śmierć - powiedział chłopak.

Pan Ceniek popatrzył na niego przekrwionymi oczyma i rzekł ze współczuciem:

- Co ci jest kochany? Romans na tle osnuty, tak?

- Płyń pan dalej - powiedział chłopak.

- On się zrobił ostatnio bardzo dziwny - powiedział pan Ceniek z wyrazem męki na twarzy; dręczyło go ponure uczucie przepicia. Rzekł: - Musisz sobie ładną dziewczynę skosić. Przejdzie.

- Fakt - rzekł Fanfan i splunął.

- On ma ładną dziewczynę - rzekł Heniek. - Pan zna tę jego lalkę, panie Ceńku?

- Która? Chryste, jak mi się pić chce.

- Ta z rogu.

- Baśka?

- Fakt.

- Mowa - powiedział pan Ceniek i jego skrzywiona twarz wypogodziła się przez chwilę. - Żebyś ty tyle zdrowia miał, ile ja na niej straciłem. To najładniejsza lalka tutaj, na Marymoncie. Czekaj, czekaj. Jak ona zawsze do mnie mówiła?... Jezu, ja zdechnę z pragnienia!

- Mleka, panie Ceńku. Najlepsze po przepiciu mleko - powiedział Fanfan.

- Niech to cholera weźmie - zachrypiał pan Ceniek i znów skrzywił twarz jak po wypitym occie. - Właśnie o mleku. Wszystkie one coś mówią. Jak byłem w waszych latach, to akurat zaczynałem kosić. Wtedy jeszcze każda dziewczyna mówiła, że jesteś drugi. Mowa. A pierwszy to był zawsze jakiś partyzant, który zginął, ma się rozumieć, w lesie. A już rok później, jak się las skończył, to one mówiły, że ten partyzant albo siedzi w kiciu, albo go UB rozłupało. Mowa. "Kiedy byłam młoda, spotkałam żołnierza, który codziennie patrzył w oczy śmierci, a ja mu chciałam dać trochę szczęścia, bo przeczucie mnie mówiło, że zginie..." I tak dalej. Mowa. Śliczne historyjki! Mnóstwo takich słyszałem w życiu. Wtedy każda dziewczyna miała swojego porucznika Bogdana w AK. Tamta tego nie miała, bo jest za młoda. Ale też do mnie wstawiała takie słodkie gadki, że ją kosiłem i płakałem; jestem trunkowy, mam miękkie serce. Mowa, trawa, Warszawa.

- To nie o to chodzi - powiedział z rozpaczą chłopak. - To nie o to wszystko chodzi. Ale panie Ceńku, czy ona panu mówiła, że z żadnym mężczyzną nie było jej tak dobrze jak z panem? Mówiła?

- Mówiła - powiedział pan Ceniek.

- Mówiła - powiedział Fanfan.

- Mówiła - powiedział Heniek.

- Czy mówiła, że nawet jej się nie śniło, że może być tak szczęśliwa z mężczyzną?

- Mówiła.

- Mówiła.

- Mówiła.

- Czy żegnała się z wami, jak wychodziliście rano do roboty?

- Nie - powiedział Fanfan. - Myśmy się nigdy nie żegnali.

- Nie - rzekł Heniek i jego brzydka twarz zrobiła się smutna.

- Nie - powiedział pan Ceniek. - Czekajcie: krzyknę na szwagra. Późno już, późno, cholera.

Stanęli przed jakimś domem. Był to stary, ohydny, obdrapany dom; jeden z tych domów, przed którym wystarczy, abyś stanął i raz spojrzał, a zobaczysz kupę nieszczęść i marzyć będziesz, aby drzwi tego domu na zawsze były zamknięte przed tobą. Przy piaszczystych i krzywych ulicach dzielnicy zwanej Marymont jest jeszcze wiele, wiele takich domów. - Ja już pójdę - powiedział chłopak. - Mam jeszcze coś załatwić. Nie będę czekał na pańskiego szwagra. Na razie, do wieczora.

- Miałeś przecież nie przyjść - powiedział Heniek. - Miałeś coś sobie załatwić wieczorem.

- Przyjdę - powiedział chłopak. - Załatwię to teraz. Najwyżej mnie wyleją z roboty.

- Ważna sprawa?

- Nie twoja głowa. Skombinuj ten adapter, Fanfan. Sie masz! - powiedział i odszedł w kierunku, skąd przyszli.

- Sie masz - rzekł Fanfan.

- Sie masz - rzekł Heniek.

- Sie masz - powiedział pan Ceniek i znów skrzywił się straszliwie. Potem rzekł kręcąc głową: - Co mu się stało, do cholery? Taki był z niego chłopak-równiacha... Pomóżcie mu jakoś. On sobie musi znaleźć jakąś dziewczynę, żeby go pokochała, żeby mu powiedziała coś dobrego, coś świętego. Jak Boga kocham, że mu jest potrzebna taka dziewczyna. Pomóżcie mu. Jesteście jego kolegami czy nie, do cholery?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DonRzędziano
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 1449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Pią 23:41, 13 Lip 2007    Temat postu:

jutro przeczytam, dzis mi sie juz nie chce Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bedni
Absolwent
Absolwent



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 1166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam to wiedzieć? :D

PostWysłany: Sob 0:51, 14 Lip 2007    Temat postu:

Przeczytałem Smile Jedno mam zastrzeżenie tylko. Skoro ona była ze wszystkimi jego znajomymi z pracy to dziwne, że nic o tym nie wiedział i że myślał o niej jak o czystej anielicy.

Pewnie po takim zdarzeniu ma się na jakiś czas dość związków, ale nie na długo raczej.

Do mnie tak średnio przemówiło.

Też dam opowiadanie. Nie jest złe Smile

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Publicznego Gimnazjum w Przysusze Strona Główna -> Hyde Park Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 4 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy